wtorek, 11 listopada 2014

SERIALE: "Zbrodnia", czyli jak to wygląda po polsku

Nie przesadzę, twierdząc, że serial "Zbrodnia" produkowany i emitowany przez stację AXN pojawił się nagle i znienacka. Bez dużej kampanii reklamowej oraz trailerów zapowiadających serial kilka miesięcy przed premierą, czyli odwrotnie, niż "Wataha". Mimo to, kryminał AXN-u można chyba traktować jako konkurencję dla HBO-owej "Watahy", ponieważ obie produkcje pojawiły się mniej więcej w tym samym czasie i obie to rasowe kryminały. W tym tekście zamierzam jednak skupić się wyłącznie na "Zbrodni", która 2 tygodnie temu doczekała się finału i można ją oceniać już całościowo.

Od razu należy napisać, że "Zbrodnia" jest polską wersją szwedzkiego serialu "Morden i Sandhamn", który jest adaptacją powieści "Na spokojnych wodach", autorstwa Viveci Sten. Powieść ta była debiutem pisarskim Sten, o której można powiedzieć wiele (np. to, że pracuje jako prawniczka w szwedzko-duńskiej poczcie PostNord), ale nie to, że jest popularna. To duży plus dla polskich producentów; z jednej strony przedstawili nam coś niemal nieznanego, z drugiej natomiast zapewne zaoszczędzili sporo pieniędzy, kupując prawa do ekranizacji mało znanej książki i mało znanego serialu.

Głównym bohaterem "Zbrodni" jest 30-paroletni komisarz Tomasz Nowiński. Jak to bywa często w tego typu produkcjach, Nowiński to nietypowy (czyli typowy) policjant, borykający się z wieloma problemami. Jest rozwodnikiem i cierpi na bezsenność, a smutki i rozczarowania topi w alkoholu. Nie jest to więc nic nowego, czego dotąd nie było w powieści czy serialu kryminalnym. Ale grający tę rolę Wojciech Zieliński wypada dobrze i przekonująco; czasem tylko zgrzytają wypowiadane przez niego dialogi, które brzmią sztucznie, lecz to już wina scenarzystów, a nie samego aktora.

To, co intryguje w "Zbrodni", to nie samo pytanie: "Kto zabił?", a... miejsce akcji. Otóż, akcja rozgrywa się w nietypowych jak na polskie warunki sceneriach Półwyspu Helskiego - miejsca, które ma niezwykły potencjał, lecz wykorzystuje się je nader rzadko. W serialu inspirowanym skandynawskimi produkcjami prezentuje się jednak idealnie; jest wietrznie i chłodno, a Bałtyk dodaje temu wszystkiemu świetny klimat nudnego, nadmorskiego miasteczka, w którym pewnego dnia dochodzi do morderstwa. Ujęcia kręcone dronami jeszcze bardziej uświadamiają widzowi, jak intrygujący jest Półwysep Helski.

Nie będę się skupiał na fabule, bo nie o to tutaj chodzi. Napiszę tylko, że warto "Zbrodnię" obejrzeć. Choć dialogi czasami kuleją, a akcja zdaje się zbyt szybko pędzić do przodu (serial ma tylko 3 odcinki - mógłby mieć co najmniej 5 i wówczas prezentowałby się o niebo lepiej), to stoi o kilka poziomów wyżej od innych produkcji polskich, którymi karmią nas telewizje. Przy okazji można zobaczyć rodzimych aktorów w innych, niż dotąd rolach, tzn. lepszych: są tu Radosław Pazura, Magdalena Boczarska, Magdalena Zawadzka oraz Dorota Kolak - mająca chyba najlepszą rolę w "Zbrodni". Finał nie porywa (rozwiązanie nieco naciągane i przewidywalne), lecz jeśli Polacy są w stanie robić takie seriale, to znaczy, że mogą naprawdę wiele.

niedziela, 9 listopada 2014

RECENZJA KSIĄŻKI: Carl-Johan Vallgren - "Człowiek, który zostawił po sobie cień"

Pierwszy kryminał spod ręki Carla-Johana Vallgrena, to mroczna opowieść snująca się jak tytułowy cień pomiędzy ciemnymi sztokholmskimi uliczkami, do których lepiej nie zaglądać po zmroku. Oprócz umieszczenia nieodzownego w takiej powieści wątku kryminalnego, autor porusza także ważne, lecz nierzadko traktowane jak tabu, kwestie; to narkomania, wychodzenie z kompletnego dna i beznadziei oraz tajemnicze zaginięcia ludzi, po których ślad się dosłownie urywa.

W "Człowieku, który zostawił po sobie cień", najważniejszym wątkiem jest zaginięcie 7-letniego Kristoffera Klingberga w czerwcu 1970 roku. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, nic nie zapowiada tragedii, która aż do śmierci będzie spędzać sen z powiek rodziców chłopca. Tego feralnego dnia Kristoffer wraz z ojcem i młodszym bratem śpieszy się do metra na pociąg, który lada chwila ma się pojawić na peronie. Ojciec chłopców jest zły sam na siebie, bo w oczekiwaniu na Kristoffera (którego odbierał z urodzin kolegi) zdążył wypić kilka piw i teraz nie czuł się najlepiej. W pewnym momencie starszy syn prosi, by pozwolił mu zjechać na peron windą, podczas gdy on z młodszym dzieckiem pojadą ruchomymi schodami. W panującym wokół zamęcie ojciec przystaje na propozycję. Prosi Kristoffera, by ten zaczekał na nich na dole. Kiedy jednak zjeżdża z Joelem (drugim synem) na peron, 7-latka nie ma. Zniknął. Rozpłynął się w powietrzu.

Tak oto zaczyna się tragiczna historia rodziny Klingbergów, którzy już zawsze będą cierpieć po utracie syna, wnuka i brata. Vallgren w kolejnych rozdziałach przenosi fabułę do czasów współczesnych, a głównym bohaterem ustanawia Danny'ego Katza - lingwistycznego i komputerowego geniusza, byłego tłumacza w siłach zbrojnych, z mroczną przeszłością. Tak mroczną, że aż dziw bierze, iż udało mu się wykaraskać z bagna, w którym przez lata żył.

Danny Katz to obecnie zwyczajny człowiek, który prowadzi niewielkie biuro tłumaczeń w Sztokholmie. Żyje skromnie i spokojnie, bez szaleństw starcza mu na życie i drobne przyjemności. Burzliwa młodość wciąż jednak daje o sobie znać; nie tak łatwo bowiem zapomnieć kilkanaście lat życia na krawędzi - kradzieży, włamań i uzależnienia od heroiny. Traumatyczne wspomnienia wciąż dają o sobie znać, Katz czasem nawet śni, że znów jest uzależniony od narkotyków.

Równie ważnym bohaterem jest Joel, czyli młodszy z Klingbergów. Katz poznaje go w trakcie nauki w szkole wojskowej. Obaj nastolatkowie z miejsca stają się przyjaciółmi. Po latach ich znajomość jednak zaniknie, a wszystkie wspomnienia wrócą, kiedy Joel Klingberg także zaginie. Wówczas o pomoc Katza prosi żona Klingberga, Angela. Ma nadzieję, że Katz będzie w stanie jej pomóc. Główny bohater chwilę się waha, ostatecznie jednak wyraża zgodę. Odnalezienie Joela (lub przynajmniej jego zwłok) nie będzie jednak łatwe. Katz sam stanie się ofiarą wysoko postawionych ludzi, po których nigdy by się nie spodziewał, że mogą być w tę sprawę zamieszani.

Powieść Vallgrena czyta się szybko i łatwo, choć pod koniec akcja nieco spowalnia, jakby w obawie przed rychłym zakończeniem. Mimo iż przez 3/4 książki bohaterem pierwszoplanowym jest Katz, to później na jego miejsce wskakują także inne osoby. Nie jest to oczywiście złe, bo akcja wciąż pędzi do przodu i logicznie trzyma się faktów, ale jednak wolałbym przez całą książkę mieć do czynienia wyłącznie z samym Katzem.

Carl-Johan Vallgren, wydając "Człowieka, który zostawił po sobie cień", zapowiedział początek serii z Dannym Katzem. W Szwecji wydaje ją pod pseudonimem Lucifer.

Autor: Carl-Johan Vallgren
Tytuł: Człowiek, który zostawił po sobie cień
Wydawca: Amber
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 319

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Amber